Jeden z silniejszych stereotypów mówi, że gentleman zawsze płaci za swoją towarzyszkę. Budzi to jednak sprzeciw wielu mężczyzn i kobiet. Czy faktycznie tak powinno być? Jak było kiedyś? Jak wybrnąć z sytuacji, w której któraś ze stron chce przełamać ten zwyczaj?

Artykuł zaktualizowany i uzupełniony o film.
Film powstał dzięki wsparciu Patronów Czasu Gentlemanów.

Scena w restauracji

Przy stoliku, w romantycznej restauracyjce, siedzi para. To ich trzecia randka i oboje mają coraz śmielsze plany na wspólną przyszłość. Przed nimi przyjemny spacer do domu, czułe słówka i miły dotyk, ale wcześniej przychodzi do płacenia. On chwyta za rachunek, lecz w tej chwili ona odzywa się, że chciałaby zapłacić za siebie. On rzecz jasna nie zgadza się, ale ona nalega. Atmosfera gęstnieje gdyż ona czuje się ignorowana, a on nie wie czy to sprawdzian, czy może ona już go nie chce?

W alternatywnej wersji tej historii on może liczyć na to, że w końcu ona zacznie dokładać się do rachunków, bo w przeciwnym razie, będzie musiał ograniczyć te randki z powodów finansowych. Ona natomiast czuje się wyśmienicie, kiedy jej gentleman traktuje ją jak prawdziwą damę i zawsze za nią płaci. I tutaj szereg niedomówień może doprowadzić do dramatycznego końca.

Zanim przejdę do podpowiedzi jak najlepiej zachować się w takiej sytuacji, chciałbym wyjaśnić skąd w ogóle wzięło się przekonanie, że mężczyzna płaci za kobietę.

W filmie i sesji gościnnie udział wzięła Karolina Maras z profilu Analogowy Marazm. Polecam szczególnie paniom lubiącym klasykę.

Gentlemani i damy z dawnych lat

Stereotyp ten ma swoje silne i racjonalne uzasadnienie w kształcie społeczeństwa sprzed tzw. rewolucji obyczajowej. Kiedyś kobiety z wyższych sfer były odcięte od źródeł dochodów, a zarabianiem pieniędzy zajmowali się tylko ich mężowie i ojcowie. Podkreślam, że dotyczy to wyłącznie wyższych sfer, gdyż w klasach chłopskiej, robotniczej czy mieszczańskiej kobiety zazwyczaj ciężko pracowały.

Wbrew pozorom nie był to układ idealny dla elit, gdyż wielu mężczyzn zwyczajnie nie było stać na zakładanie rodziny. Stąd wysoka popularność stanu kawalerskiego, późne śluby, a nawet nieślubne dzieci. Kobiety natomiast w sprawach pieniędzy musiały zawsze zwracać się do swoich męskich opiekunów.

Bardziej niezależne finansowo zaczęły się stawać dopiero w międzywojniu, a tym bardziej po II wojnie światowej, kiedy zyskały możliwość pracy i zarabiania. Do tego czasu jedną z najważniejszych cech kandydata na męża był jego zasobny portfel. Opłacanie rachunków należało zatem do obowiązków mężczyzny. Nie był to wyłącznie miły gest obliczony na zrobienie dobrego wrażenia.

Jako ciekawostkę dodam, że są jeszcze restauracje, w których obowiązują różne karty menu: jedne z cenami, a drugie bez cen. O tych bez cen mówi się nierzadko, że są dla kobiet. Co sądzicie o takim rozwiązaniu?

Z czasem jednak przestało dziwić, że nawet mężatka pracuje i zarabia. Obecnie coraz mniej zaskakuje (i bardzo dobrze!), że kobieta niekiedy zarabia więcej niż jej partner. Męska dominacja finansowa nad kobietą coraz rzadziej przejawia się w naszych związkach. Siłą rzeczy zwyczaj opłacania rachunków przez jedną ze stron musiał ewoluować.

Dlaczego kobieta chce zapłacić za siebie?

Skoro wiemy już jakie były źródła zwyczaju płacenia przez mężczyzn, zdajemy sobie też sprawę, że pośrednio podkreślał on uzależnienie finansowe kobiety od mężczyzny. Wyobraź sobie, że kolega zaprasza Cię do pubu na dobre piwo lub szklaneczkę whisky i pokrywa rachunek. Z początku odbierasz to jaki miły gest, ale potrzeba odwdzięczenia się pozostaje.

Tak samo jest w relacjach damsko-męskich. Mężczyzna płacący za kobietę niejako uzależnia ją od siebie i zobowiązuje do odwdzięczenia się. Ale jak ma się odwdzięczyć, skoro on nie pozwala jej płacić? No właśnie! Przez to mężczyzna stawia w niezręcznej sytuacji kobietę, która przy propozycji kolejnej randki lub wejścia na chwilę do jego mieszkania będzie się wahała czy nie zgodzić się tylko dlatego, że jest mu „coś winna”.

Kobiety niezależne finansowo często wolą więc nie robić sobie długów wdzięczności i mieć czysty rachunek wobec mężczyzn. Dzięki temu będą mogły podejmować dalsze decyzje bardziej niezależnie. Niekoniecznie jest to zatem sygnał, że nie mają wobec nich poważnych zamiarów. Niekoniecznie jest to też sprawdzian ich determinacji.

Płaci ten, kto zaprasza.

Przejdźmy zatem już do konkretnych zasad. Mężczyzna zdecydowanie powinien zapłacić za kawę, obiad, kolację, kino itp. kiedy zaprasza. Gdy mówimy „Chodź, zapraszam Cię do kina”, oznacza to, że my stawiamy. I tak naprawdę nie ma znaczenia jakiej jesteśmy płci i z kim idziemy. Płaci ten, kto zaprasza.

W związku z tym zawsze bądź gotów zapłacić pełny rachunek, jeśli zapraszałeś i nie miej pretensji, gdy towarzyszka nie zaproponuje dorzucenia się. Pamiętaj też, że gdy Ty jesteś zapraszany rachunek prawdopodobnie pokryje osoba zapraszająca, nawet jeśli jest to Twoja dziewczyna.

 

Płacenie na randkach

Zazwyczaj pierwsza randka jest inicjatywą mężczyzny, więc to on płaci. Na kolejnych randkach może pojawić się propozycja z jej strony, że ona tym razem stawia lub choć dorzuci się do rachunku. Nie ma w tym nic złego. Jeśli planowałeś zapłacić uprzejmie odpowiedz, że nie ma takiej potrzeby, ale nie okopuj się na tej pozycji. Pozwól jej decydować za siebie i daj jej też możliwość być uprzejmą wobec Ciebie.

Niestety wielu mężczyzn źle rozumie ich powinności i dumę i płacą ukradkiem. Wykorzystują na to chwilę, gdy towarzyszka wyszła do toalety. Albo sami pozornie idą za potrzebą, a przy okazji regulują rachunek przy barze. Takie zachowanie to zwyczajny brak szacunku dla drugiej strony. Pamiętaj, że nie można nikogo uszczęśliwiać na siłę!

Czy ona powinna proponować płacenie? To zależy od formy zaproszenia. Jeśli propozycja była Twoja, nie ma obowiązku. Natomiast kiedy umawiacie się, że gdzieś pójdziecie razem i przy okazji za coś płacicie, raczej dobrą praktyką z jej strony będzie propozycja równego dzielenia się kosztami.

Chcąc uniknąć niedomówień przy płaceniu możesz jeszcze przed zamówieniem powiedzieć coś w rodzaju „dzisiaj ja stawiam”. Gdybyś zapomniał, a rachunek już by się pojawił, możesz zaproponować „pozwól, że ja zapłacę”. W ten sposób wyślesz sygnał, że liczysz się z jej zdaniem, że nie płacisz za nią bez pytania. Jednocześnie dasz jej możliwość klarownego przestawienia swojej woli. Będzie miała bowiem okazję, by zaprzeczyć i zaproponować podział kosztów.

Jak się dzielić kosztami?

Nie tylko coraz więcej kobiet, ale też coraz większa liczba mężczyzn woli dzielenie się rachunkami. Prowadzi to do ryzyka, że dwie osoby o odmiennych poglądach mogą trafić na siebie i mieć wręcz przeciwne oczekiwania. Jest to skomplikowana sytuacja i wymaga sporego wyczucia. Mężczyzna powinien umieć pokonać swoje ego i w razie czego zrezygnować z „obowiązku” płacenia za towarzyszkę. Każdy z nas ma w końcu wiele innych cech, którymi może zaimponować.

Trudniej jest, gdy ona oczekuje płacenia za nią, a jego zwyczajnie na to nie stać. Trudno bowiem spodziewać się, że student będzie płacił za każdą kolację dla dwojga, a przecież z randek rezygnować nie chce. Wyjściem jest w miarę klarowne i delikatne zasugerowanie, że kolejny rachunek regulują wspólnie albo wybór formy spotkania, która nie generuje kosztów, np. spacer.

Mężczyzna nie powinien udawać, że stać go na więcej, jeśli tak nie jest, bo i tak prawda wyjdzie kiedyś na jaw. Natomiast kobieta powinna mieć na względzie fakt, na jakie wydatki naraża swojego partnera. W końcu żyjemy w jednym świecie i dobrze wiemy jakie są realia.

Dodam tylko, że jeśli już się dzielimy, dobrze jest dzielić się po równo. Debata nad rachunkiem kto zjadł co i za ile jest kiepskim pomysłem.

Bądź gotów

Mimo że powyższe zasady są coraz bardziej popularne, zdarzają się sytuacje, w których będziesz musiał zachować się jak międzywojenny gentleman. Zapomniany portfel, brak gotówki, czy niespodziewany wydatek mogą sprawić, że mimo chęci i deklaracji, Twoja towarzyszka nie będzie w stanie uregulować rachunku.

Dlatego zawsze noś na takie spotkania kartę płatniczą i GOTÓWKĘ! Z akcentem na to drugie. Wielokrotnie płaciłem za kawę, na którą mnie zapraszano, tylko dlatego, że kawiarenka nie obsługiwała kart. Do dzisiaj bawi mnie wspomnienie o tym, pewnie dlatego, że nigdy nie miałem problemu z zapłaceniem. Dla mojej towarzyszki był to natomiast jasny sygnał, że w potrzebie zawsze może na mnie liczyć.

Patronite

Film do tego artykułu powstał dzięki wsparciu Patronów Czasu Gentlemanów. Jeśli cenicie sobie moją pracę i podoba się Wam taka forma materiałów, zamiast zwykłego mówienia do kamery w czterech ścianach, zachęcam do zostania jednym z Patronów w serwisie Patronite. Tymczasem serdecznie dziękuję wszystkim obecnym wspierającym Czas Gentlemanów.

Grzegorz W., Arkadiusz Firus, Jakub Naduk, Kamil Futyma, Marcin P. Szeremetyński, Aleksander Galecki, Mock, Maciej Sz., Klaudia B., Paweł Klewicki, Wojciech Sz., Greg Alski, Grzegorz Daleszyński, Kamil Durkiewicz, Bartosz Jarzyna, Bartosz Ch. – Dziękuję za wsparcie!!!

Pozdrawiam i trzymajcie klasę!

Za udostępnienie lokalu do sesji dziękuję restauracji Cocorico na ul. Świętosławskiej 9 w Poznaniu.

Fot. Katarzyna Skotnicka-Nowak

Zobacz też:

Flirtuj jak gentleman
Pierwsza randka – 10 zasad gentlemana
O prowadzeniu damy pod rękę
9 gaf, którymi mężczyzna zrazi do siebie damę
10 cech, którymi gentleman zaimponuje swojej damie