Niedzielne spotkanie integracyjne w Warszawie już za nami. Wciąż pod jego wielkim wrażeniem, zabieram się do relacji i planów na przyszłość.

Pierwsze spotkanie integracyjne Czasu Gentlemanów.

Pierwsze spotkanie integracyjne Czasu Gentlemanów.

Kilka dni przed

To spotkanie było dla mnie źródłem niezłego stresu. I wbrew pozorom nie chodzi o organizację. Miejsce, datę, pomysł, dojazd, a nawet upominki udało się zorganizować bez najmniejszych kłopotów. Wielką niewiadomą były dla mnie efekty. Nie wiedziałem czy spodziewać się trzech-czterech osób, czy setki. Nie wiedziałem też czy uda mi się poprowadzić spotkanie tak, żeby nikt z nudów i zażenowania nie wyszedł po pół godzinie.

Tego było jednak mało. Tuż przed weekendem mocno się przeziębiłem. W piątek, wciąż ledwo mówiąc od chrypy, nagrywałem kolejne Stare Prawdy w nadziei, że je zdołam opublikować w sobotę wieczorem. Nie dałem. Do chrypy i bólu gardła doszła gorączka i kaszel. A w sobotę miałem jeszcze przyjęcie rodzinne. I jak tu jechać w niedzielę do Warszawy i prowadzić spotkanie?! Przecież nie mogłem tego odwołać!

To była kolejna dawka stresu, z którą jednak mogłem walczyć lekami. Udało się. Przetrwałem, ale dopiero teraz dochodzę do zdrowia.

<<Zobacz też: Pierwsze spotkanie integracyjne Czasu Gentlemanów – zaproszenie>>

Takie zakładki, przygotowane przez pracownię Pan Bon Ton, były upominkiem dla każdego z uczestników spotkania.

Takie zakładki, przygotowane przez pracownię Pan Bon Ton, były upominkiem dla każdego z uczestników spotkania.

Na miejscu

Jeszcze na dworcu spotkałem się z Piotrem Majakiem, który przyjechał właśnie z Częstochowy na nasze spotkanie. Nie wiedziałem wówczas, że ze mną, tym samym pociągiem przyjechał z Poznania też Adam. Szybko dotarliśmy na miejsce, które okazało się świetnym wyborem. Nie byłem tego pewien do ostatniej chwili, gdyż nigdy w Państwiemieście nie byłem. W lokalu ugoszczono nas bardzo miło, a wydzielona sala była idealna do naszego spotkania.

Szybkie zdjęcie, żeby przypomnieć chętnym, że zaraz zaczynamy…

Ja już jestem na miejscu. Zapraszamy na 16:00! #spotkanieintegracyjne #czasgentlemanow

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Łukasz Kielban (@kielban)

i poszliśmy wypić na szybko kawę. Było jeszcze 20-15 minut do rozpoczęcia, a już zaczęli podchodzić uczestnicy. Świetnie! Mogliśmy zamienić kilka słów przed wejściem do sali.

Po 16:00

O umówionej godzinie zebraliśmy się na piętrze. Wiodły tam piękne stare schody. Sama sala miała w sobie nutę klasyki, gdyż znajdowała się w kamienicy. Nowoczesności dodały jej przeszklone wejście oraz biura. Poprosiłem wcześniej o ustawienie nam kilku stołów na środku do wyłożenia książek na wymianę oraz o rozstawienie krzeseł pod ścianami.

Wszyscy chętnie pozajmowali krzesła i obserwowali mnie wyczekująco. Wiedziałem, że będą spóźnialscy, o 16:00 było nas dopiero kilkunastu, zatem oficjalne rozpoczęcie planowałem odsunąć o 15 minut. Mieliśmy przed sobą więc kwadrans krępujących spojrzeń.

Doskonale zdaję sobie sprawę, że bez pomocy każde nasze spotkanie mogłoby właśnie tak wyglądać. W gronie nieznających się osób potrzeba kogoś przebojowego, żeby przełamać lody. Ja do takich osób nie należę i stąd właśnie pomysł na wymianę książek, która miała te lody łamać.

Przez kilka kolejnych chwil śmialiśmy się z tej krępującej sytuacji, aż zabraliśmy się za rozkładanie naszych książek na stołach i dzielenie się zakładkami przygotowanymi specjalnie na tę okazję przez pracownię Pan Bon Ton. Po chwili padł pomysł, że każdy może zareklamować przyniesioną przez siebie książkę. Nie spodziewałem się jak dobrym pomysłem to było! Ostatecznie musiałem przerwać rodzące się dyskusje, by w końcu oficjalnie rozpocząć spotkanie.

Po wymianie książek rozmowy toczyły się już zupełnie naturalnie.

Po wymianie książek rozmowy toczyły się już zupełnie naturalnie.

Zaczynamy

Nie będę zbyt dokładnie pisał o tym, o czym mówiłem, ale najważniejszym wątkiem był temat tworzenia klubu gentlemanów. Chciałem wszystkim wyjaśnić jak wiele trudności stoi przed nami na drodze do jego założenia. Trudności, które pewnie będzie trzeba pokonywać przez wiele miesięcy, jeśli nie lat. Do tego dochodzi konieczność opracowania formuły klubu, która byłaby możliwa do realizacji w dzisiejszych realiach. Próba odtworzenia brytyjskiego klubu z XIX wieku byłaby skazana na niepowodzenie.

Bardzo mnie cieszy, że ten temat w gruncie rzeczy zdominował nasze późniejsze rozmowy. Zastanawialiśmy się nad możliwościami organizacji kolejnych spotkań integracyjnych, które również miałyby przy okazji jakiś poboczny cel. Na pierwszym była to wymiana książek, na kolejnych może być nauka szermierki, brydża czy degustacja whisky. Z czasem poznamy się lepiej i łatwiej nam będzie stworzyć klub o wspólnych celach i wartościach.

Wymiana książek

Nim jednak przeszliśmy do dyskusji, nastąpiła wspomniana wymiana książek. Na stole znalazło się kilkadziesiąt publikacji (nie pomyślałem, żeby zrobić im zdjęcie zanim się rozejdą). Większość mnie ciekawiła, wiele przeczytałem, aż trudno było wybrać! Powiem Wam, że ciekawie było oglądać jak po gentlemańsku staraliśmy się wybrać najciekawsze książki. Nikt nie chciał się przepychać, ani zaciekle walczyć. Wszystko odbyło się na najwyższym poziomie kultury. Panie, które mają doświadczenie z ciuchowymi swapami, powinny się od nas uczyć!

Sam wzbogaciłem się w „Ojca chrzestnego” Mario Puzo, w którym zaczytałem się już w pociągu powrotnym. Wciągnął mnie, mimo że film znam doskonale. „Paragraf 22” Hellera zostawiam sobie na później. Gdyby któryś z uczestników chciał się pochwalić co zdobył, niech pisze w komentarzach. Może to nieco zrekompensuje brak zdjęcia.

Nie pomyślałem by zrobić zdjęcie zanim nastąpiła czystka.

Nie pomyślałem by zrobić zdjęcie zanim nastąpiła czystka.

Integracja

Po takim wstępie nie było już mowy o trudnościach z przełamywaniem lodów. Błyskawicznie potworzyły się mniejsze lub większe grupki dyskutujące o wybranych książkach, o klubach gentlemanów i swoich zainteresowaniach. Było mi miło porozmawiać z wieloma osobami z osobna, choć pewnie nie udało mi się dojść do kilku osób. Mam nadzieję, że nadrobimy to następnym razem.

Wśród obecnych była tylko jedna kobieta, ale zapewniała, że dobrze się bawiła! Co mnie bardzo cieszy. Były trzy osoby przyjezdne z dalszych stron. Razem obecnych było około 30 osób, ale nie zdążyliśmy się policzyć. Zrobiliśmy sobie zdjęcie pamiątkowe dopiero, gdy zauważyłem, że uczestnicy powoli się rozchodzą.

Zdjęcie pamiątkowe z pierwszego spotkania.

Zdjęcie pamiątkowe z pierwszego spotkania.

Integracja trwała jednak dłużej. Gdy zbliżaliśmy się do 18:00 i musieliśmy powoli opuszczać lokal, powstał plan, żeby wybrać się jeszcze do jakiegoś pubu. Ze sporą grupą odbyliśmy więc spacer po Warszawie. Po drodze jednak musiałem się odłączyć, a ze mną Adam, który wracał tym samym co ja pociągiem do Poznania oraz Piotr wracający do Częstochowy. Część osób kolejne dwie godziny spędziła na dalszych dyskusjach przy dobrym piwie.

Po spotkaniu integracyjnym urzadziliśmy sobie mały spacer po Warszawie. #gentlemanswalk #czasgentlemanow #integracja   Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Łukasz Kielban (@kielban)

Plany na przyszłość

Nasze pierwsze spotkanie pokazało, że to ma sens i warto kontynuować tę inicjatywę. Oczywiście nie wyobrażam sobie organizowania spotkań zawsze w tym samym mieście i o tej samej tematyce. Dlatego kolejne z pewnością będą gdzieś indziej i będziemy się zajmować czymś innym. Chciałbym, żeby prócz integracji, każdy mógł z tych spotkań wynosić coś ciekawego. Przede wszystkim wiedzę.

Do ustalenia pozostanie jeszcze wybór miejsca (a wraz z nim kwestia warunków rezerwacji/wynajmu) oraz tematyka spotkań. Chętnie przyjmuję propozycje lokali, zwłaszcza tych, których warunki pozwolą na uniknięcie wpisowego. Chętnie też przyjmę propozycje tematów, wraz z propozycją osób, które mogłyby nas czegoś nauczyć przeprowadzając małe warsztaty.

Żeby to wszystko uporządkować założyłem grupę na Facebooku – Spotkania Czasu Gentlemanów. (Ten świetny pomysł padł właśnie w niedzielę) Zapraszam do niej wszystkich uczestników pierwszego spotkania, jak i zainteresowanych udziałem w kolejnych edycjach w różnych miastach. W ten sposób łatwiej będzie mi przygotowywać integracje, a przy okazji może uda nam się organizować spontaniczne spotkania.

Grupa jest teraz „otwarta”, ale możliwe, że „zamkniemy” ją za kilka tygodni, żeby ograniczyć napływ przypadkowych i spamowych użytkowników.

A klub? Przyjdzie na niego pora. Wierzę, że z grona uczęszczającego na integracje wyłoni się odpowiednia grupa, z którą aż będzie się chciało zakładać klub.

Na koniec serdecznie dziękuję wszystkim przybyłym! Było mi niezmiernie miło Was poznać.