Golenie brzytwą odeszło już prawie zupełnie do lamusa, a jednak są jeszcze młodzi faceci starający się pielęgnować zwyczaje swoich dziadków. Znajdują gdzieś głęboko w szufladach upchnięte stare brzytwy, oddają je do ostrzenia, a w między czasie czytają i uczą się technik aby powoli stać się biegłymi golibrodami w starym stylu. Z ich relacji wynika, że ten rodzaj golenia, choć bardziej skomplikowany, jest dużo przyjemniejszy i daje lepszy efekt, niż jakakolwiek inna golarka.

<<Zobacz też: O goleniu brzytwą>>

Mnie jednak do sprawdzenia brzytwy przywiodło coś innego. Chciałem zaznać tej namiastki świata z ubiegłej epoki, świata męskiego salonu fryzjerskiego. Skusiła mnie wizja okładów z gorących ręczników na twarzy, profesjonalnego golenia oraz masażu głowy po wszystkim. Sprawdziłem więc jak to jest z tymi brzytwami.

Nie jest łatwo znaleźć salon fryzjerski, który oferuje golenie brzytwą. Najwyraźniej wciąż jest to tak mała nisza, że nie warto w nią wchodzić. Z drugiej strony, podejrzewam, że wielu fryzjerów starej daty wciąż tak goli, ale w internecie znaleźć ich się niestety nie da. Na szczęście przynajmniej jeden nowoczesny salon postanowił zgarnąć klientów takich jak ja, więc można było zabrać się do rzeczy. Przyjechałem więc rano, wypoczęty i gotów na odprężenie wyższej klasy.

Troszkę mnie zawiódł sam wystrój. Miałem nadzieję na bardziej tradycyjną przestrzeń, ale taką znalazłbym pewnie tylko w brytyjskich salonach działających od kilkudziesięciu lat. Było nowocześnie (telewizory LCD przed każdym fotelem zaskoczyły mnie), ale wciąż odpowiednio jak na takie miejsce. Na wstępie dowiedziałem się, że mój golibroda uczył się fachu właśnie na Wyspach. Skoro trzeba wyjeżdżać tak daleko, żeby się uczyć golenia brzytwą to nie dziwię się, że u nas tak trudno o salon oferujący tę usługę.

<<Zobacz też: Golenie na mokro – video poradnik>>

Rozwiano też moje wątpliwości co do rodzaju używanych narzędzi. Brzytwy są bowiem zakazane przez sanepid. Nie znalazłem odpowiedniego przepisu, ale wygląda na to, że chodzi o ryzyko zakażenia się HCV, czyli wirusowym zapaleniem wątroby typu C. Co prawda zakazić się można podobno nawet przez grzebień, czy pędzel do golenia, ale chyba brzytwa jest pod tym względem groźniejsza. Dlatego używa się jednorazówek. Klinga brzytwy nie ma ostrza a jedynie uchwyt na specjalną żyletkę jednorazową. Jest to zdecydowanie bardziej higieniczne, ale niestety tradycyjne brzytwy są o wiele ostrzejsze i golą zdecydowanie lepiej. Co gorsza odpada przy okazji chyba najbardziej rozpoznawalny element takiego golenia, czyli ostrzenie brzytwy na skórzanym pasie.

Brzytwa z żyletką

Po tym zmianach, nowoczesność już nie wtrącała się w mój zabieg i mogłem przejść do delektowania się nim. Trzeba przyznać, że jest to całkiem odprężająca rzecz. Człowiek leży sobie spokojnie, a wszystko „samo” się dzieje. Gorące ręczniki na twarz są niezwykle przyjemne. Później balsamy, kremy, czy co tam jeszcze do zmiękczenia skóry i zarostu. Miły efekt namydlonego pędza i samej piany na twarzy. I te wszystkie zapachy! Samo golenie brzytwą nie było jednak jakoś specjalnie wyróżniające się. Zwróciłem bardziej uwagę na to jak piana, nakładana do kolejnych rund golenia, łagodziła podrażnioną skórę. Momentami można by było zasnąć. Później balsam, perfumy, masaż twarzy i głowy – bajka.

<<Zobacz też: Zestaw podstawowy do tradycyjnego golenia>>

Po skończonym goleniu, które trwało około 30 minut, odprężony i wypoczęty spojrzałem do lustra, dotknąłem mojej ultra gładkiej skóry i… okazało się, że jestem prawie tak zarośnięty jak przed goleniem! Okazało się, że mam „zbyt wrażliwą skórę”, podczas golenia czerwieniła się i robiły się krostki, dlatego pewnie zwróciłem uwagę na łagodzący efekt mydła. Podobno wiele osób tak ma. Nie wiem tylko czy to efekt wieloletniego golenia się mniej ostrymi metodami i skóra po dłuższym czasie by się przyzwyczaiła, czy niektórzy zwyczajnie nigdy nie zaprzyjaźnią się z brzytwą.

Przyznam, że cała ta sprawa mnie srogo zawiodła. Legenda o super gładkiej skórze okazała się niesprawdzalna dla mnie. Pocieszeniem był dla mnie unoszący się przez prawie cały dzień zapach, czy kompilacja zaaplikowanych zapachów. Było to bardzo orzeźwiające i dodające energii do pracy, no ale ten zarost… Póki co pozostaję przy nowoczesnych metodach. Od strony brzytwy nie poznam lepiej życia dawnych gentlemanów.

Niemniej mężczyźni, którzy chcą spróbować własnych sił powinni zajrzeć tutaj: Brzytwa.org

P.s. Szczegółowo o mydłach do golenia pisze Kasia Pytkowska z Muzeum Kosmetyków i Chemii Gospodarczej tutaj.